Witam,
wstaję o 5:00 przemieszczam sie do pracy, do innego miasta i zaczynam o 7:00, praca biurowa- siedząca.Jak się uda to coś w tej pracy zjem.Wracam jest godzina 16:30.Głodna jak wilk więc jem obiad.17:30 że ruszyć się nie mogę.Od 19:30 do 22:00 jeżdżę na rowerze prawie codziennie chyba ,że mocno pada deszcz.W weekendy jeżdżę od 8:00 do 12:00 i tak się "tyram" od marca.Nogi twarde jak skały (chociaż wewnętrzna strona ud jeszcze trochę mięciutka ;-)), ale cellulitu brak a opona na brzuchu jak była tak jest.

.Pewnie chodzi o dietę.Ale nie chcę tych wszystkich "marketingowych"diet bo co mi po tym ,że szybko schudnę jak zaraz wrócę ze zdwojoną siła?

Potrzebuję porady kulturysty który wie co i jak jeść żeby pozbyć się tego wstrętnego tłuszczu.Coś mi świta,że białko ,że węglowodany i tłuszcz i jakoś to trzeba podzielić? Czy coś ? Ja bardzo proszę o pomoc. Pewnie Kogoś rozśmieszy mój post ale to mój poważny problem:-( Znajdzie się jakiś miły Pan który pomoże blondynie zgubić ten brzuchol?I udzieli kilka drogocennych wskazówek?
Ania