Pionierzy kulturystyki
Wszyscy dzierżymy dziedzictwo. Nasze pochodzenie, zawody, które wykonujemy, nawet nasze hobby ma swoją historię. Kiedy wychodzimy z tego "kim" jesteśmy, również duma jest tego częścią.
Często różnice między nami wprowadzają między nas niezgodę. Mimo to jest możliwe znalezienie porozumienia w dzieleniu pasji nie bacząc na różnice etyczne, kulturowe czy religijne. Miłość do sportu jest takim katalizatorem. Kibice sportowi znani są na całym świecie z ich poświęcenia i uwielbienia dla sportu. Czasami graniczy to z szaleństwem i wręcz boskim uwielbieniem do sportowców. Dlaczego więc tak mało osób zajmujących się kulturystyką wie tak mało na temat jej historii i korzeni?
Może powodem tego jest to, że kulturystyka nie jest tak widowiskowa jak dajmy na to Formuła 1. Od kiedy kulturystyka czy sporty siłowe jest aktywnością kładącą nacisk na najnowsze osiągnięcia w dziedzinie treningu, żywienia, suplementacji, niektórzy mogą pomyśleć, że wiedza dotycząca historii tego sportu jest zbędna.
Warto przyjrzeć się tej pochłaniającej i fascynującej historii sporu. Warto cofnąć się w czasie gdzie historia nie była jeszcze spisywana. Przyjrzeć się folklorowi i mitom wypełnionym opowieściami o potężnych herosach (grecki Herkules czy biblijny Samson). Korzeni kulturystyki, którą znamy dzisiaj możemy upatrywać jednak u początków ubiegłego stulecia.
Przybysze.
Rok 1900 przyniósł olbrzymią falę emigrantów z Europy do Stanów Zjednoczonych w nadziei na lepsze życie, lub może bardziej realistycznie ujmując, w nadziei na znalezienie pracy. Byli to prości ludzie przyzwyczajeni do ciężkiej pracy. Wielu ówczesnych amerykan przyzwyczajonych do łatwego życia zaskoczonych było "potężnymi" przybyszami z Europy, szukającymi pracy.
Szansa.
Ciężka praca, od rana do wieczora była często jedyną szansą na zarobienie pieniędzy dla mało wyedukowanych przybyszy zza oceanu. Stało się to szansą dla przedsiębiorców by wykorzystać wizerunek silnego mężczyzny i "sprzedać" pojęcie bycia silnym. Wkrótce zaczęto wychwalać atrybuty siły i męskości. W prasie pojawiały się nagłówki " Jesteś mężczyzną czy jedynie wieszakiem na ubrania?" (Charles McMahon), "Czynie człowieka silnym" (Earle Liederman), oraz " Słabość jest przestępstwem, Nie bądz kryminalistą" (Bernarr McFadden).
Oryginalnie slogany te skierowane były do pierwszego pokolenia emigrantów, dla których bycie silnym oznaczało znalezienie pracy, oznaczało być lub nie być. Czego wielu nazwijmy ich "propagatorów" tężyzny fizycznej nie spodziewało się w najskrytszych snach była popularność jaką rozwój siły zdobył pośród zwykłych szarych amerykan, nie koniecznie pracujących fizycznie. Każdy chciał wyglądać na silnego i zdrowego. Tak narodziła się kulturystyka, a raczej zainteresowanie nią.
Bicepsy stały się dochodowym biznesem.
Być może pierwszym siłaczem, który może pretendować do miana supergwiazdy był Eugene Sandow, był on propagatorem treningu siłowego, który stał się szeroko popularny. Sandow oprócz swej niebywałej muskulatury popisywał się swą siłą. Podczas jednego ze swych występów podniósł platformę, na której stało 19 osób i pies. Niespodziewanie mięśnie stały się popularne.
Wszyscy tego chcą.
Być może najbardziej znanym promotorem "dużego rozmiaru" był Angelo Siciliano, lepiej znany jako Charles Atlas. Atlas wydał pocztowo zamawiany saomouczek dla tych, którzy chcieli rozwijać swą tężyznę fizyczną, próbując tłumaczyć młodym adeptom kulturystyki na zasadzie skomplikowanych i często niezrozumiałych pojęć jak rozwijać swą muskulaturę co nie sprzedało się najlepiej z prostego powodu... nikt tego nie rozumiał. Atlas wpadł wtedy na pomysł wydania komiksu pod tytułem "Dynamiczne napięcie", w którym zawarł swoje teorie w formie obrazkowej...zadziałało. Atlas nie nadążał z zamówieniami i liczeniem "zielonych". Nikt nie spodziewał się takiego odzewu. Nawet kobiety i dzieci zamawiały jego "komiks".
Starcie tytanów.
Nowa fala zainteresowania ogarniała powoli cały kraj kierowana przez kulturystę George'a Jowett'a, który wydał pierwszy magazyn poświęcony kulturystyce "Strenght". Pośród studentów Jowett'a znalazł się ktoś kto miął wysokie aspieacje by stać się wspaniałym atletą oraz biznesmanem nazywał się Bob Hoffman.
W 1932 roku Hoffman otworzył "York Brabell Club", który stał się domem dla wielu ówczesnych kulturystów, włączając Johna Grimka. On także zaczął wydawać swój magazyn pod tytułem "Strenght and Health".
Hofman wprawnie posłużył się Olimpijskim podnoszeniem ciężarów, wprowadzając je do świadomości ludzi lat 30-tych. Hoffman przyznał, że duże mięśnie są pięknym "skutkiem ubocznym" podnoszenia ciężarów jako dyscypliny sportowej, ale samo kulturystyka jest żmudnym i trudnym zajęciem.
Innym ambitnym młodzieńcem tamtych czasów próbującym pobić Hoffmana w jego własnej grze miał całkiem inne pomysły. Joe Weider widział urok mięśni i upór w dążeniu do ich rozbudowy w jednym...w seksie. To on jego zdaniem popychał młodych mężczyzn do zabierania się za podnoszenie ciężarów. W 1938 roku za swe życiowe oszczędności (dokładnie siedem dolarów) wydał skromną broszurę, w której podkreślił wyższość kulturystyki nad podnoszeniem ciężarów. Zatytułował swe dzieło "Your Phisique". Ten skromny kawałek literatury zapoczątkował imperium.
W tamtych czasach Hoffman i Weider rywalizowali ze sobą na polu kulturystycznych teorii z Weiderem zawsze o jeden krok z przodu. Mało prawdopodobne jest czy którykolwiek z nich spodziewał się jak niewyobrażalnie wielkim biznesem stanie się ten sport. Około roku 1940 kiedy plaża w Santa Monika stała się znana jako "Muscle Beach" przyciągała setki jeśli nie tysiące widzów spragnionych podejrzenia najlepszych w akcji.
Wschód gwiazdy.
Muscle Beach była swoistym renesansem kulturystyki. Plac, na którym ustawiona była platforma ze wszystkimi tymi "narzędziami tortur" była jak lep na muchy dla młodych domorosłych, kulturystów chcących polepszyć swoje osiągi i wygląd. Było to miejsce, w którym nie tylko pracowano nad muskulaturą, ale także wymieniano poglądy, teorię, opowiadano anegdoty. Lecz Muscle Beach oferowała nie tylko mięśnie. Stała się mekką dla wszelkiego rodzaju "cyrkowców", żonglerów, gimnastyków, dzień po dniu dających przedstawienia... co najważniejsze za darmo. Poziom ewolucji akrobatycznych był wręcz niesamowity, ludzkie piramidy i pokazy wytrzymałości zapierały dech w piersiach zgromadzonych widzów. Poza tym całym cyrkiem i zabawą Muscle Beach udowodniła, że muskulatura przestała być już tylko dodatkiem do ciężkiej i przykrej fizycznej pracy, ale dbanie o mięśnie i ich rozwój stał się stylem życia i filozofią dla wielu odwiedzających to miejsce.
Upadek.
Wraz z rozbudowanymi mięśniami szło w parze rozbudowane libido. W tamtych czasach gdy obyczaje były jeszcze bardzo purytańskie, rozwięzłe zachowanie plażowiczów krok po kroku wymykało się z rąk. Ludzie odkryli zmysłowość mięśni. Bawiące się pary uprawiały sex na oczach innych ludzi nie rzadko nieletnich, kobiety paradowały nago kusząc swymi wdziękami ćwiczących tam mężczyzn. Tłum stawał się zbyt duży i zbyt głośny. Wszystko skończyło się gdy jedna z kobiet oskarżyła dwóch mężczyzn o gwałt. Zarzuty oddalono, lecz był to wspaniały wręcz argument dla lokalnych władz by plaże zamknąć.
Mięśnie dla wszystkich.
Jednym z oryginalnych członków "Muscle Beach" był Jack LaLanne. Otworzył on pierwszą siłownie na wschodnim wybrzeżu. Zaprojektował on wiele z maszyn do ćwiczeń i trenował z każdym kto zawitał do jego siłowni. Siłownia prosperował tak dobrze, że przyjaciel Jacka nijaki Vic Tanny postanowił otworzyć siłownie na terenie całego kraju. Miał on wspaniały pomysł, lecz jakieś dwadzieścia lat za wcześnie. Pomysł Vic'a o zbiciu majątku na sieci siłowni okazał się zbyt śmiały. Zbankrutował w nie całe dwa lata od otwarcia. Społeczeństwo rozkoszowało się bumem ekonomicznym. Posiadanie dużego samochodu i domu stało się ważniejsze niż posiadanie dużych mięśni.
Nowy świt.
W czasie gdy kulturystyka stała się niczym innym jak zrzucaniem zbędnego tłuszczu, nowa Muscle Beach wyrosła zaledwie 15 mil od swego rdzennego położenia. Była większa i bardziej muskularna niż ktokolwiek mógł kiedykolwiek to sobie wyobrazić. Tam po prostu wisiało coś w powietrzu. Ludzie gromadzili się, zjeżdżając z całego świata do spokojnego małego miasteczka jakim było Venice by stać się nową generacją gigantów. To był koniec starej ery, ale także początek nowej.
Przed 1965 rokiem kulturystyka zniknęła w "podziemiu". Opinia publiczna była znudzona popisującymi się kulturystami nie dbającymi o nic innego jak o własne zdrowie i ciało. Klimat polityczny zmieniał się, zimna wojna i towarzyszące jej nastroje nie sprzyjały paradowaniu po plaży w kąpielówkach. W szkołach młodych ludzi uczono o wyższych wartościach takich jak ojczyzna i naród. Mięśnie przestały być modne. Kulturyści zaczęli być postrzegani jako klałni nadający się co najwyżej do pracy w nocnych klubach. Pojęcia związane ze sportem siłowym zostały zdewaluowane, znaczna część społeczeństwa uważała posiadania dużych mięśni z oznakę braku intelektu.
Pomimo tego garstka amatorów tego spotu która pozostała na posterunku kontynuowała swoje dzieło. W południowej Kaliforni, nie tak daleko od Muscle Beach, grupa młodych zapaleńców wzniosła kulturystykę na wyższy poziom. Podejście ich łączyło ze sobą trening siłowy z odpowiednimi zasadami żywieniowymi.
Powstały nieporozumienia między już ukonstytuowanymi kulturystami starej szkoły, a nowymi ekstremalnymi zapaleńcami. To zbiorowisko nowych kulturystów nie dawało się klasyfikować, zaczęto postrzegać ich jako odmieńców, co wcale im nie przeszkadzało.
W międzyczasie Joe Weider skierował się w stronę "nowych" i wszystkich młodych chcących być jak oni. Wynajął on najlepiej wyglądających adeptów sztuki jaką była kulturystyka, by poparli jego produkty przedstawiając życie kulturysty jako romantyczne i ekscytujące zarazem. Według niego mięśnie były tym dzięki czemu osiągnąć można było sukces i popularność. Podejście to nie różniło się tak bardzo od tego proponowanego na początku wieku, ale rynek stał się o wiele bardziej dochodowy.
Ameryka była u progu projektu kosmicznego co Weider skrzętnie wykorzystał do promocji swej marki. Zaczął używać "kosmicznej technologii" gdzie i kiedy tylko mógł. Świat nauki pojawiał się często w jego publikacjach "Muscle Builder, Power, Mr. America. Trenig Weidera został ogłoszony "naukowym", jego suplementy były "naukowo" opracowywane. Pracownicy laboratorium, w białych kitlach widnieli na zdjęciach umieszczanych na etykietkach jego produktów. Na zdjęciach przedstawiających biuro Weidera często pojawiały się drzwi do tajemniczego "Biura Badań Naukowych", które to tak naprawdę były drzwiami do schowka na miotły.
Nowa perspektywa.
Jednak był ktoś kto brał osiągnięcia nauki bardziej poważnie, tym kimś był Vince Gironda, który zdobywał coraz większy szacunek w środowisku kulturystycznym jako wspaniały trener. Gironda, który skończył tylko szkołę średnią może bez wątpienia być nazywany najbardziej inteligentnym człowiekiem w historii kulturystyki. Samouk w dziedzinie anatomii Gironda przez obserwacje i eksperymenty wypracował metody w dziedzinie treningu i żywienia, które nie tylko były odkrywcze, ale wpisały się także do protokołu kulturystyki na 40 lat.
Tym kim Vince był dla treningu tym Rheo Blair stał się w dziedzinie żywienia. Blair był ekscentrycznym młodym chemikiem, który jako pierwszy eksperymentował z różnymi konfiguracjami aminokwasów. Jego celem było dopasowanie odpowiedniej ilości protein odpowiadającym tym występującym w mleku matki, które uważał za najlepszy pokarm. Jego teorie dotyczące żywienia uważane były za dziwaczne, lecz prawda jest taka, że Blair wyprzedził swoje czasy. W tamtych czasach suplementy białkowe produkowane były z taniej mączki sojowej. Blair do produkcji swoich suplementów używał mieszaniny jajek, białek i serwatki. W skrócie Blair wynalazł współczesne pojęcie suplementów.
Mięśnie w mediach.
Kulturystyka zdobyła popularność gdy niskobudżetowy zagraniczny film został kupiony przez Hollywood'zkiego producenta Joseph'a E. Levine'a by wyświetlać go w "Stanach". Levine ujrzał gwiazdę w osobie Steva Reevsa, który odtwarzał główną rolę "Herkulesa". Reevs jawił się jako ideał perfekcyjnego mężczyzny. Nie tylko niesamowicie przystojny, posiadał wygląd, który po dziś dzień uchodzić może za wzór do naśladowania. "Herkules" okazał się wielkim sukcesem i doczekał się dziesiątek "klonów".
Czas na zmiany.
W 1977 dokument poświęcony kulturystyce z dnia na dzień stał się hitem. Film "Pumping Iron" bez zbędnej reklamy i promocji stał się najbardziej kasowym filmem dokumentalnym w historii, głównie za sprawą swej gwiazdy Arnolda Schwarzeneggera.
Myślę, że śmiało można powiedzieć, że kulturystykę można podzielić na tę przed Arnoldem i tę po nim. "Pumping Iron" zapoczątkował szturm młodych ludzi na siłownię, a Arnoldomania właśnie się rozpoczęła. Siłownie pękały w szwach, wyrastając jak grzyby po deszczu. Muskularne ciało zaczęto postrzegać jako dzieło sztuki, człowiek umięśniony postrzegany był jako inteligentny i mądry. Nie łączono już mięśni z takimi pojęciami jak "próżność" czy "narcyzm". Symbolizowało to teraz: dyscyplinę, skupienie i samo doskonalenie się. Sława Arnolda przekroczyła wszelki granice, stał się ucieleśnieniem "amerykańskiego snu" Kulturystyka znalazła swego przedstawiciela i rzecznika, z którym nikt nigdy nie będzie mógł się równać.
D-bol.
John Zeigler, doktor który ściśle współpracował z Olimpijską drużyną narodową USA, znalazł sposób manipulowania molekułami testosteronu. Odkrył on, że dawało to niesamowite efekty. Swe "dzieło" nazwał "Dianabol".
Niestety Dianabol działał zbyt dobrze. Używanie, nadużywanie i przedawkowania sterydów jeszcze raz zmieniły oblicze kulturystyki. Przemysł kulturystyczny chciał złagodzić swój wizerunek. W latach osiemdziesiątych aerobik, yoga i nisko tłuszczowe diety wypierały umięśnionych mężczyzn z gazet i telewizji. Każdy mógł być autorytetem. Gwiazdy filmowe produkowały kasety wideo z aerobikiem, modelki pisały książki na temat diet. Ten trend miał dwa oblicza, dobre i złe. Dobre, gdyż pokazywało jak różnorodne może być aktywne życie. Złe, ponieważ wiele informacji dotyczących żywienia czy ćwiczeń było zupełnie bezużyteczne i nieprawdziwe ze względu na to, że każdy mógł być "ekspertem".
Dziś i jutro.
W dzisiejszych czasach kulturystyka zdobywa coraz większe rzesze miłośników na całym świecie. Dla milionów osób na całym świecie jest ona sposobem na życie. Kulturystyka przeszła w swej historii wiele zmian. Przez wszystkie te lata mody przychodziły i odchodziły, pojawiały się magazyny, filmy i książki, które znikały jeszcze szybciej. Jedno jednak pozostało...kulturystyka w jej własnej osobie, a to jak będzie wyglądała jutro zależy tylko od nas.
Autor thegame a.k.a voice666
Pochwały przyznane za posta: 2