Mam problem i nie daje sobie z tym rady

Od roku zmagam sie z ok 7 kg nadbagażem - do tych świąt było to 5 kg, ale teraz doszły dodatkowe dwa

W czym rzecz - dużo ćwiczę, średnio 4-5 razy w tygodniu, w tym przynajmniej 2 cięzkie treningi siłowe, ale żre... za dwóch. Wpychm w siebie węgle ile sie da, potrafie zjeść pół chleba z masłem na jedno posiedzenie. Cały czas mysle - przeciez ćiwcze, jakos spale, no ale niestety - mięśnie mam naprawde pięknie zrobione, tyle ze okryte coraz grubszą warstwą tłuszczu.
Pomóżcie - jakie znacie triki zeby zmotywowac sie do ograniczenia apetytu? Dodam że poza nadmiarem węglowodanów jem zdrowo i w odpowiednich porach, problemem są tylko wielkości porcji - po prpstu nie potrafie przestac!! Błagam pomóżcie wyglądam jak kluska