przez Dementor » 18 Lipiec 2010, o 13:16
Kilka wywiadów Bazelaka z jego oficjalnej strony.
POZAMIATAŁBYM PUDZIANEM NA RINGU, GDYBYM WALCZYŁ ZAMIAST KAWAGUCHIEGO
"Kamil Bazelak już w przeszłości wielokrotnie proponował Mariuszowi Pudzianowskiemu pojedynek w formule MMA. Po gali KSW XIII krytycznie skomentował konfrontację popularnego Pudziana z japońskim fighterem.
"Gdybym walczył na ringu zamiast Yusuke Kawaguchiego to pozamiatałbym Pudzianowskim ring. Nie chcę w żaden sposób wpadać w samozachwyt nad sobą, ale jestem dużo lepszy od tego pseudowojownika, który unika mnie jak tylko może. Wiem, że nie mam tak znanego nazwiska jak Paweł Nastula ani zbliżonych do niego osiągnięć, ale ten bufon Pudzianowski walczącymi z zawodnikami ważącymi 15-20kg mniej nie może mnie bez końca unikać. Dobieranie sobie zawodników nad którymi dominuje siłą to nie jest droga jaką powinien kroczyć prawdziwy wojownik. Pudzianowski wie, że przeważam nad nim zarówno w technikach bokserskich jak i kick-boxerskich. W walce zapaśniczej również nie ma między nami żadnej skali porównawczej pod względem techniki. Całkowicie dominuję nad nim umiejętnościami i jestem conajmniej dwukrotnie szybszy, bardziej dynamiczny, mam lepszą elastyczność aparatu ruchu i większą precyzję w uderzaniu. Ponadto mamy podobne warunki fizyczne, więc siłowo Pudzianowski również nie byłby mi w stanie w żaden sposób zagrozić. On wie o tym, dlatego unika takich niewygodnych zawodników jak ja. Na gali KSW XIII Walka Pudzianowskiego dostarczyła na pewno wiele emocji, jednakże obnażyła dyletantyzm Pudziana,brak techniki, prymitywny boks, fatalne przygotowanie kondycyjne. Kawaguchi był dużo lżejszy od Pudziana, ale gdyby mieli taką samą wagę, sądzę,że w przeciągu tych dwóch rund walka byłaby rozstrzygnięta na korzyść japończyka. Szczęściem dla Mariusza, że nie było trzeciej rundy, gdyż niechybnie by nam zszedł z tego świata i mielibyśmy kolejną żałobę narodową… Pudzianowski pokazał, że tak naprawdę nie ma co szukać w MMA ,a jego siła nie przekłada się w żaden sposób na skuteczność w walce. Nie będę przewidywać wyniku walki z Sylvią, ale wiem, że po walce Pudzianowskiego z Kawaguchim amerykanie pokładają się ze śmiechu spekulując na temat umiejętności Pudziana i wyniku jego starcia z emerytowanym fighterem z UFC. Tim Sylvia według wszelkich opinii go po prostu zniszczy! Podsumowując gala sportów walki KSW XIII było najlepszą i najlepiej przygotowaną imprezą w historii KSW. Maciek Kawulski i Martin Lewandowski organizatorzy tego niesamowitego widowiska stanęli na wysokości zadania przygotowując je z iście hollywoodzką precyzją. Wielkie brawa za taką promocję MMA w Polsce. KSW XIII przebiegało w niespotykanej atmosferze przy mocnym dopingu publiczności. Co się tyczy walki Mameda Khalidova ,to moi osobistym zdaniem jak i wielu obserwatorów i zawodników jak najbardziej zasłużył on na remis. Każdy mówi o kopnięciach poniżej pasa, po których japończyk jak tylko mógł to symulował niezdolność do walki, ale przecież powszechnie wiadomo, że każdy zawodnik zakłada przed walką suspensoria, które w dużym stopniu amortyzują podobne urazy. Jego reakcje po tych kopnięciach moim zdaniem były mocno przesadzone. Jak widać obcy jest mu kodeks bushido i naprawdę daleko mu do charakteru jaki prezentowali w walce jego przodkowie samurajowie. Nikt nie wie o tym, że Mamed Khalidov doznał podczas walki skomplikowanego złamania żeber. Stało to się przy jednym z obaleń. Miał kłopoty z oddychaniem i normalnym wykonywaniem technik w walce. On się jednak nie skarżył, nie symulował. Nie wołał lekarza, nie przerywał walki...nie poddał się i ambitnie walczył do końca wywalczając remis. Postąpił jak prawdziwy wojownik. To się nazywa serce do walki.""
PUDZIAN NIE MA DUSZY WOJOWNIKA I BRAK MU HONORU!!!
Wywiad z Kamilem Bazelakiem:
Od dłuższego czasu usiłuję doprowadzić do mojej konfrontacji z Mariuszem Pudzianowskim,
jednakże moje wszelkie starania są bezskuteczne. Zdaję sobie sprawę, że taka walka jest obecnie bezprzedmiotowa z uwagi na żenującą porażkę Pudziana z Timem Sylvią. Żaden z managerów i promotorów Pudzianowskiego nie zdecyduje się na ryzyko wystawienia Pudzianowskiego do walki ze mną z przyczyn czysto marketingowych. Gdyby bowiem Mariusz Pudzianowski ze mną przegrał przestałby być maszynką do zarabiania pieniędzy i na jego walki nie przychodziłyby już takie tłumy ludzi jak dotychczas, a co za tym idzie organizatorzy imprez z Pudzianowskim jako gwiazdą MMA straciliby kupę szmalu. Gala w Worecester i kompromitująca porażka Mariusza Pudzianowskiego w walce z Timem Sylvią potwierdziła, to co mówiłem już dużo wcześniej o byłym mistrzu świata Strong Man. Mariusz Pudzianowski nie ma serca do walki i jest zwykłym tchórzem, któremu parcie na szkło, pycha i pazerność na pieniądze przesłoniły całkowicie zdrowy rozsądek. W zawodach Strong Man nigdy nie zarabiał takich pieniędzy jak w MMA, dlatego też z przyczyn finansowych zdecydował się na walki w sporcie w którym nie ma najmniejszych szans. Pudzianowski nie ma „duszy wojownika”. Podczas starcia z Sylvią było wyraźnie widać, że bał się przyjmować ciosy od amerykanina. Albo pochylał nisko głowę, albo uciekał z nią na bok. To go jednak nie uchroniło przez miażdżacymi ciosami prostymi jakie mu zadawał amerykański fighter. W parterze zachowywał się jak nieporadne dziecko dając bezlitosnie obijać się Timowi Sylvii. Kilka uderzeń wystarczyło, aby Pudzianowski szybko odklepał w sytuacji, gdzie mógł jeszcze spokojnie powalczyć. To zachowanie pokazało ewidentnie, że ten pseudo-wojownik MMA kompletnie nie ma serca do walki i poddaje się przy najmniejszej presji jaką wywrze na niego przeciwnik. Każdy nawet przeciętny fighter,który ruszy do zdecydowanego ataku na Pudziana ma szansę z nim wygrać, gdyż siłacz z Białej Rawskiej jest kompletnie pozbawiony odporności psychicznej na przyjmowanie mocnych uderzeń, a ponadto pomimo swej olbrzymiej siły statycznej nie posiada siły dynamicznej, która ma zastosowanie w walce czyli jednym słowem brakuje mu mocnego ciosu. Bezpardonowy atak na Pudzianowskiego jaki przypuścił Sylvia spowodował, że nasz strongman się wystraszył i zaczął się cofać w ringu zbierając na głowę serie uderzeń kolanami i pięściami. Pudzianowski chciał walczyć z najlepszymi zawodnikami świata Fedorem Emelianenko czy Brockiem Lesnarem.Tak bardzo był zadufany w sobie. Prawda jest taka,że pojedynek z jakimkolwiek z tych zawodników mógłby się zakończyć dla Pudzianowskiego tragicznie. Pudzianowski na swojej stronie internetowej napisał cytuję:
„....Troszke cięzko bylo ale co zrobic na samym początku pierwszej rundy trafiłem amerykanina w kość i sródstopię przestawiło sie. Cieżko było ustać na nogę i chodzić, ale trzeba było dalej walczyć, ale to juz nie bylo to samo tylko uważanie na noge. Tego nie pokazywałem po sobie, że coś nie tak jest, ale postawienie nogi na matę sprawiało ból. Cóż niebawem wrócę ze zdwojoną siłą....”
To co przeczytałem spowodowało u mnie gromki śmiech. Podczas walki z Timem Sylvią, którą można obejrzeć przecież wielokrotnie bardzo uważnie nie było widać żadnych objawów czy symptomów jakiekogokolwiek złamania czy pęknięcia u niego w śródstopiu. Pudzianowski poruszał się na ringu tak jak zwykle. Nie kulał, nie kuśtykał. Każdy lekarz zanegował by od razu fantastyczną opowieść niedoszłego mistrza MMA. Z ringu po przegranej walce Pudzianowski również uciekał żwawo,bez objawów jakiegokolwiek złamania. Przypuszczalnie mogło być tak,że w przypływie frustracji po przegranej walce zaczął wyładowywać złość na sprzęcie w szatni i w coś przywalił nogą, co spowodowało powyższe złamanie, pęknięcie tudzież inny uraz.To są oczywiście tylko moje supozycje,gdyż podczas samego pojedynku nie zauważyłem kompletnie żadnych oznak takiej poważnej kontuzji. Jeśli w przypadku złamania ręki zawodnikom zdarzało się kontynuować walkę to w przypadku urazów nogi NIGDY!!! Na rękach bowiem nikt chodzić nie musi,a nogi pełnią przecież funkcję lokomocyjną i jakikolwiek uraz mechaniczny podobnego typu jaki opisywał Pudzianowski wyłącza możliwość sprawnego poruszania się podczas konfrontacji z przeciwnikiem. Teraz Pudzianowski będzie kłamał,że owe złamanie czy kontuzja było przyczyną porażki. Tak będzie tłumaczył swą kompromitującą klęskę! Pudzian miej litość i nie ośmieszaj się do końca!
WYWIAD z KAMILEM Z PORTALU fight24.pl
Kamil Bazelak. Strongman, w latach 90-tych medalista turniejów karate, kickboxingu i boksu. Stało się o nim ostatnio głośno za sprawą wyzwania jakie rzucił Mariuszowi Pudzianowskiemu. Wielu potraktowało to jako chęć promocji, jak się jednak okazuje konflikt miedzy dwoma strongmanami ma głębsze podłoże. Zainteresowanie MMA Kamila jest też poważniejsze. Miał wystąpić na ostatnim Angels of Fire, jednak z powodu wycofywania się przeciwników (a brani pod uwagę jako alternatywa wzięli inną walkę w tym samym czasie) organizatorzy musieli zrezygnować najpierw z planowanego turnieju w wadze superciężkiej, a następnie nawet z pojedyńczej walki. O swoich doswiadczeniach zawodniczych w sportach walki, przygodzie strongmańskiej i nowych projektach Kamil opowiada w wywiadzie jaki udzielił portalowi Fight24.pl.
Jak wyglądała Twoja kariera w sztukach walki?
- Treningi sportów walki zacząłem w 1987 roku. Najpierw było to karate Kyokushin, potem Isshin-Do. Potem trafiłem do sekcji bokserskiej Łódzkiego Policyjnego Klubu Sportowego prowadzonej przez Stanisława Pisarka i Jerzego Kaczmarka.
Wielokrotnie z różnym powodzeniem stawałem na ringu w zawodach ogólnopolskich. Na jednym z turniejów dosłownie zniszczyłem ówczesnego mistrza Polski w boksie Piotra Ścieszko, który później przez chwilę był zawodowym bokserem. Walka ta nie zakończyła się jednak moja wygraną, gdyż zostałem zdyskwalifikowany za nieprzepisowe uderzenie głową. Prawda była jednak taka, że Ścieszko był pupilkiem mojego trenera, który zrobił wszystko, abym tej walki nie wygrał. Zostałem zdyskwalifikowany w sytuacji, gdy mój przeciwnik ledwo już stał na nogach, co niechybnie uratowało go przed K.O.
Swoje zmagania na ringu zakończyłem w 1997 roku biorąc udział w dwóch turniejach ogólnopolskich.Na ostatnim z nich zająłem II miejsce w wadze ciężkiej.
Dlaczego zdecydowałes się na zawody strong man i dlaczego teraz chcesz wracać do sportów walki?
- Tak jak mówiłem boksowałem amatorsko w ŁPKS w Łodzi, jednakże tak zwane diety bokserskie, które otrzymywałem nie pozwalały mi na godziwe życie. Brakowało mi pieniędzy na podstawowe potrzeby, a treningi 2-3 razy dziennie uniemożliwiały mi normalną pracę. Dlatego też zająłem się sportami siłowymi, organizacją imprez Strong Man i startami w tychże zawodach.
Próbowaliśmy wraz z bratem stworzyć organizację sportów siłowych, która byłaby przeciwwagą dla rozgrywanych w TVN zawodach siłaczy. Udało nam się zorganizować Mistrzostwa Polski Strong Man transmitowane w telewizji TV 4 i dwukrotnie Mistrzostwa Europy relacjonowane na żywo w telewizji Polsat Sport wraz z powtórkami w otwartym Polsacie i Polsacie 2.
Dlaczego zdecydowałem się na powrót do sportów walki? Otóż, dlatego, że dyscyplina Strong Man nie była tym, co kochałem i co tak naprawdę chciałem robić. Sporty siłowe nie były dla mnie. Nie byłem „urodzonym” siłaczem tak jak Mariusz Pudzianowski, który został obdarzony fenomenalnymi genami do dźwigania ciężarów, dzięki ojcu, który ćwiczył w młodości podnoszenie ciężarów. W przeciwieństwie do Mariusza, od zawsze byłem fighterem, a swoje geny zawdzięczam również ojcu, który był zawodowym żołnierzem służacym przez 24-lata w elitarnej jednostce powietrzno-desantowej.
Mimo uprawiania sportów siłowych cały czas trenowałem karate, boks, gdyż od zawsze pociągała mnie walka, możliwość konfrontacji z żywym przeciwnikiem. Częstokroć walczyłem na ulicy.Wiem, że z perspektywy czasu nie ma, czym się chwalić, gdyż postawa tego typu przyniosła mi tylko późniejsze problemy. Z jednej rzeczy jestem tylko dumny, a mianowicie z tego, że nigdy, przenigdy nie zdarzyło mi się przegrać w ulicznej bijatyce.
Wywodzisz się ze styli uderzanych, MMA wymaga jednak treningu przekrojowego, czy pracujesz też nad chwytami?
- Trenuję również chwyty. Można powiedzieć, że ostatnio trening stricte zapaśniczy zdominował moje przygotowania do najbliższego startu. Zdarzało się, że na macie trenowałem nawet po dwa razy dziennie.
Jak wygląda Twój trening?
- Zaczynam o 5 rano. Biegam z reguły stałym tempem 4 km dziennie. Po powrocie z biegania wchodzę na swoją salę treningową, którą mam urządzoną przy domu i ćwiczę ground and pound na worku. Z reguły robię dwie serie po 3-4 minuty. Wykonuję też kilka luźnych serii na worku w stójce. Na zakończenie rozciągam się, pracuję nad gibkością, elastycznością aparatu ruchu.
Drugi trening mam po południu. Wtedy w zależności od dnia tygodnia ćwiczę albo sam boks (poniedziałek, piątek), albo Muay thai (wtorek, czwartek) i zapasy wraz z elementami Brazylijskiego jiu–jitsu (środa, sobota). Dodatkowo 2-3 razy w tygodniu wieczorami robię trening siłowy. W swoim treningu sportów walki korzystam z porad Mameda Khalidova, Andrzeja Suprona i Remigiusza Fabicha.
Czy Twój trening siłowy uległ zmianie, gdy zdecydowałes się na MMA?
- Tak uległ sporej zmianie. W danej chwili polega on na wykonywaniu superserii i serii łączonych w większym zakresie powtórzeń i z krótkimi przerwami odpoczynkowymi, a więc jest to trening budujący bardziej wytrzymałość mięśniową niż typową siłę.
Czy planujesz zrzucanie wagi, lub już je zacząłes?
- Dobrze się czuję przy obecnej wadze 128-130kg, choć nie ukrywam, że przy nieco mniejszym ciężarze ciała, a mianowicie 120 kg czułbym się zdecydowanie lepiej. Poprawiłbym wtedy na pewno szybkość, dynamikę i wytrzymałość.
Rzuciłeś wyzwanie innemu strongmanowi, Mariuszowi Pudzianowskiemu, niektórzy zarzucają Ci, ze chcesz się tylko wypromować. Dlaczego akurat Pudzianowski, czy to coś osobistego?
- Nie rzucałem wyzwania żadnemu innemu strongmanowi poza Pudzianowskim. Sytuacja ta związana jest z moim wieloletnim konfliktem z Mariuszem. Sprawa ta jest nieco bardziej skomplikowana niż to mogłoby się pierwotnie komukolwiek wydawać. Wielu jego fanów czy też raczej fanatyków uważa, że chciałem się na walce z Pudzianowskim tylko i wyłącznie wypromować. Nie jest to jednak zgodne z prawdą. Nie o to w tym wszystkim chodzi.
Tajemnicą poliszynela jest to, że z Mariuszem nienawidzimy się już od lat. Nie chcę ujawniać podłoża tego konfliktu, gdyż jest to sprawa tylko i wyłącznie pomiędzy nami. Nie zamierzam prać naszych brudów publicznie. Proponowałem mu pojedynek na zasadach MMA, na długo przed tym zanim wogóle KSW pomyślalo o nim, jako o zawodniku w Mixed Martial Arts. Nigdy się jednak na to nie zgodził z przyczyn dla mnie oczywistych.
Dwukrotnie stawaliśmy naprzeciwko siebie na ulicy i dwukrotnie Mariusz zrejterował. Raz doszło nawet do sytuacji, że uciekał przede mną i wołał ochroniarzy o pomoc. Wiem, że ciężko niektórym w to uwierzyć, ale takie były fakty. Widziało to naprawdę wiele osób.
Dlatego od samego początku kariery Pudzianowskiego w MMA twierdziłem, że jest tchórzem. Wiedziałem, że ma słabą psychikę, co uwidoczniło się w końcu przy walce z emerytowanym Timem Sylvią. Uważam, że Mariusz nie ma serca do walki. Jeśli przeważa nad kimś fizycznie tak jak nad Marcinem Najmanem czy Kawaguchim to jest siebie pewien. Jeśli nie posiada tej przewagi fizycznej jak w przypadku Sylvii to siada mu psycha i się poddaje.
Kiedy można się spodziewać Ciebie na ringu?
- Jak na razie miałem okazję wystąpić tylko we wrestlingu na gali „Total Blast Wrestling” w Radomiu organizowanym przez Andrzeja Suprona i Pawła Borkowskiego, gdzie stłukłem niemiłosiernie polskiego wrestlera Augusta (2,15cm wzrostu i 130kg wagi). Wrestlerzy, którzy przygotowywali mnie do tej walki powiedzieli, żebym walczył na serio, więc tak też zrobiłem. Wprawdzie uderzenia, jakie otrzymał August były tylko na tułów, ale wystarczyły, żeby wrestler skarżył się później na problemy z oddychaniem.
Wynik tej walki nie był ustalony jak poniektórzy sądzą. W założeniu organizatorów to August miał się pokazać z dobrej strony, a ja nim po prostu zamiotłem ring.
W sobotę 5 czerwca stoczę kolejną walkę we wrestlingu. Cały czas mam jednak nadzieję, że uda mi się znaleźć przeciwnika, z którym zmierzę się w MMA na arenie ogólnopolskiej. Jestem otwarty na wszelkie propozycje. Otrzymałem wprawdzie propozycję walki na gali Angel of Fire VII z Dawidem Trólką, jednakże do walki tej nie doszło rzekomo z powodu kontuzji Dawida.
Firma Sports Technology, w której jestes wiceprezesem została niedawno sponsorem Mameda Khalidova, czy planujecie inwestycje w innych polskich zawodników?
- Planujemy takie inwestycje z uwagi na to, iż promujemy i reklamujemy w Polsce nową markę produktów firmy Nutrabolics, której jesteśmy autoryzowanym i wyłącznym dystrybutorem na terenie Polski. Firma Nutrabolics sponsoruje takich zawodników jak Anderson Silva, Mauricio Shogun Rua, Frank Mir, Batista. Do tego szacownego grona dołączył teraz Mamed Khalidov, który jest twarzą Nutrabolicsa w Polsce.
Nowym projektem, w który się zaangazowałeś jest czasopismo”Body Style”, co możesz nam o nim powiedzieć?
- Wydaliśmy już dwa numery tego magazynu. Pierwszy numer był pełen błędów, omyłek. Nauczeni, więc doświadczeniem drugi numer gazety staraliśmy się opracować jak najstaranniej umieszczając zróźnicowane artykuły tyczące się róznych płaszczyzn życia od tematyki sportowej, po nowinki techniczne, a także sferę emocjonalną i erotyczną. Każdy w tej gazecie może znaleźć coś dla siebie.
Dominującym tematem są oczywiście sporty walki i w tym kierunku zamierzamy dalej podążać relacjonując ważne wydarzenia ze świata MMA, K-1 i innych. Magazyn Body Style będzie promować utalentowanych zawodników, przedstawiać ich sylwetki, zainteresowania, treningi, promować konstruktywne postawy życiowe. Naszą ambicją jest, aby Body Style oprócz przekazywania rzetelnych informacji pełnił również funkcje pedagogiczne, dydaktyczne, dzięki którym wielu młodych ludzi będzie mogło czerpać pozytywne wzorce rzutujące na ich życie.
W czerwcu wydajemy trzeci już numer naszego magazynu. Gazeta dostępna będzie punktach obsługiwanych przez Koloportera i Polperfect.
Darmowe porady na forum kulturystycznym www.FFBB.pl