Lewandowski dla INTERIA.PL: Chcemy walki "Pudziana" z NastuląKliknij obrazek, aby powiększyć- Nie mamy jeszcze podpisanego kontraktu, ale daleko już zabrnęliśmy i chcemy dotrzymać słowa. Chcemy obejrzeć we wrześniu pierwszą walkę Pawła Nastuli na KSW z Mariuszem Pudzianowskim - podkreśla w rozmowie z INTERIA.PL współwłaściciel Konfrontacji Sztuk Walki, Martin Lewandowski.
INTERIA.PL: Trzynasta już gala KSW za nami. Jak ją pan ocenia?Martin Lewandowski (współwłaściciel KSW): - Zarówno ja, jak i mój wspólnik, Maciek Kawulski, możemy być tylko i wyłącznie zadowoleni i to z kilku powodów. Pierwszym są rekordy oglądalności; od dwóch lat żadna impreza w Polsce nie miała takiej oglądalności. W najlepszym momencie 60 procent wszystkich Polaków siedzących przed telewizorami oglądało właśnie Polsat i walki "Pudziana" i Mameda. Cała gala również miała najlepszą oglądalność w historii, co jest kolejnym powodem do zadowolenia. Ja jestem bardzo zadowolony z kibicowania i z klasy, jaką zaprezentowali Polacy w Spodku, bo to nie byli tylko i wyłącznie kibice z Górnego Śląska, ale przekrojowo z całego kraju. Pokazali, że rozumieją ten sport i doceniają widowisko i zawodników, zarówno tych wygranych, jak i przegranych. Nie było pseudokibicowania, co również cieszy. Warto też wspomnieć o honorowym patronacie prezydenta Katowic, pana Piotra Uszoka. Prezydent dokonuje selekcji imprez, pod którymi się podpisuje, dlatego to ma dla nas spore znaczenie i stanowi wyróżnienie. Podsumowując poziom sportowy gali był na wysokim poziomie, walki były ciekawe, publiczność miała okazję zobaczyć, czym jest MMA.
Co pana zaskoczyło w wynikach walk? Kogo można wyróżnić?- Jeśli chodzi o turniej, to liczyłem, że Daniel Tabera i Jan Błachowicz spotkają się w finale. Uważam, że ta gala należała do Krzyśka Kułaka. Pokazał, że jest "fighterem" z krwi i kości, potrafił udźwignąć promocyjny charakter; wyjść z tego opancerzonego wozu, pomachać do ludzi, zrobić na wstępie show, a potem dać kapitalny popis MMA i taktycznie elegancko rozegrać walkę. To była jego gala. Wrócił na ring w wielkim stylu.
Nie może zabraknąć pytania o ocenę "Pudziana" i Mameda Khalidova- Spodziewałem się, że Mariusz Pudzianowski wygra z Yusuke Kawaguchim i że będzie to dla niego bardzo ciężki i poważny bój. Największe pozytywne zaskoczenie to Ryuta Sakurai. Wszyscy zawodnicy z Japonii słyną z twardości i z tego, że nie "odklepują" (poddają się podczas walki - przyp.red). Miał trzy razy pięknie zapiętą gilotynę, dostał cios kolanem, o którym Mamed mówił, że widział, że Sakurai jest zamroczony, ale nie pękł. Zaskoczył mnie swoją postawą. Nie sądziłem, że walka zakończy się remisem. Myślałem, że Mamed wygra, ale podobnie jak "Pudzian", po trudnej walce.
Wiele dobrego powiedział pan na temat Krzysztofa Kułaka. Sporo na jego temat mówił również Marcin Najman. Czy to jest możliwe, żeby mistrz KSW wagi średniej bronił pasa w walce z zawodnikiem, który na ten moment waży kilkanaście kilogramów więcej od niego i ma za sobą tylko jedną walkę w MMA?- Wszystko jest możliwe. Nie ma w tej kwestii żadnych obostrzeń, to jest kwestia dogadania się między nami, a zawodnikami. Jeżeli dojdziemy do porozumienia, to możemy zrobić pojedynek w kategorii open i wtedy waga nie będzie miała znaczenia. Z reguły tej korzystamy przy okazji występów Mariusza Pudzianowskiego.
Czyli to by nie była obrona pasa, tylko extrafight?- Tak, bo walka o pas to jest wyróżnienie dla zawodnika, nie każdy może dostać szansę stoczenia walki o tytuł. Nie chcę nic umniejszać Marcinowi, ale tak jak pan zauważył on ma jedną i to szybko przegraną walkę w MMA, dlatego jeszcze trochę musi powalczyć, zanim dostanie tego typu szansę. Czy dojdzie do tej walki? Ciężko powiedzieć, ale wiem, że chłopcy są zainteresowani, musimy się zastanowić, czy to pasowałoby nam do naszej koncepcji KSW. Na razie emocjami jesteśmy jeszcze przy piątkowej gali, za wcześnie żeby mówić o konkretach na kolejne.
Ale wstępne plany na pewno może pan zdradzić...- Najbliższa gala planowana jest na wrzesień. Dokładny termin zostanie ustalony z Polsatem, ale najpewniej będzie to druga połowa września. Na pewno wystąpi na niej Mariusz Pudzianowski, będzie kilka innych znakomitych nazwisk, ale nie chcę jeszcze o nich mówić. Niektóre z nich będą nowe, będzie też powrót starych gwiazd. Będzie "Pudzian", będzie finał Tabera - Błachowicz, będzie turniej do 75 kg z Maćkiem Górskim, zawodnikiem KSW Team w roli głównej. Oczywiście to może ulec zmianie, ale na ten moment takie są postanowienia.
Pański wspólnik wspomniał po gali w Katowicach, że jesteście blisko doprowadzenia do oczekiwanej walki Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem Nastulą. Czy to możliwe, że zobaczymy ich w ringu już we wrześniu?- Czekamy jeszcze na kontrakt z poprawkami menedżerów Pawła Nastuli. Jesteśmy po długich, trwających wiele tygodni negocjacjach. Potwierdzam, że pracujemy nad tym, żeby doszło do tej walki we wrześniu. Nie mamy jeszcze podpisanego kontraktu, ale daleko już zabrnęliśmy i chcemy dotrzymać słowa. Chcemy obejrzeć we wrześniu pierwszą walkę Pawła Nastuli na KSW z Mariuszem Pudzianowskim. Obydwaj zawodnicy powiedzieli "tak", teraz czekamy na decyzję menedżerów Pawła.
Na koniec chciałem zapytać o pana prognozę na temat walki "Pudziana" z Timem Sylvią. Co pan sądzi o tej konfrontacji?- Od samego początku razem z Maćkiem Kawulskim głośno mówiliśmy, że to jest zły pomysł, żeby Mariusz startował do Tima. Na taki krok jest stanowczo za wcześnie. "Pudzian" buduje dopiero swoją pozycję, nie powinien już teraz atakować zawodnika z tak wysokiej półki. Tim jest weteranem, dwukrotnym mistrzem UFC. To, że ostatnio przegrywał to jedno, ale Mariusz stoczył dopiero dwie walki, w tym jedną na jakimś tam dystansie i dopiero teraz mógł poczuć, co to jest MMA. Według mnie popełnia błąd i przegra tą walkę i to zdecydowanie. Ale my mamy wyłączność na występy Mariusza tylko w Polsce, na świecie może walczyć gdzie tylko chce.
Rozmawiał: Dariusz Jaroń